Zwykle recenzuję książki, konsultuję coś z autorami, tłumaczę teksty, ale nie piszę powieści, chociaż mogę historie ocenić i mogę wydać subiektywną opinię, opartą na moim doświadczeniu i wiedzy. Jednak nie napisałam jeszcze żadnej książki, ale kto wie, co życie przyniesie. Wszystko, co wiem, to czysta teoria, obserwacje oraz analizy dzieł już napisanych. Ale o tym, jak wygląda pisanie książek w praktyce, mogą wypowiedzieć się jedynie pisarze. Dlatego też postanowiłam oddać głos autorom, którzy mają na swoim koncie już kilka publikacji. Ba! Niektórzy nawet więcej! Ale to oni są ekspertami w kreowaniu intrygujących postaci, kreśleniu wciągających fabuł i mogą udzielić Wam kilku cennych rad. Zatem dzisiaj Magdalena Knedler rozpoczyna cykl na blogu: „Pisanie w praktyce”. Zapraszam Was na ten wpis, który mam nadzieję, będzie dla Was przydatny. A mojemu Gościowi, bardzo dziękuję za przyjęcie zaproszenia!

fot. Wojciech Skibicki
Magdalena Knedler
Autorka powieści „Pan Darcy nie żyje”, „Winda” i „Nic oprócz strachu”. Za powieść „Pan Darcy nie żyje” otrzymała nominację w kategorii „debiut” do nagrody Emocje 2015, przyznawanej przez Radio Wrocław Kultura za najciekawsze lokalne wydarzenie kulturalne roku i nominację do nagrody WARTO 2016 przyznawanej przez wrocławską Gazetę Wyborczą. Recenzentka i redaktorka współpracująca z portalami kulturalno-informacyjnymi (głównie Miasto Kultury, Czytajmy Polskich Autorów i Oblicza Kultury). Z zawodu logopeda medialny. Mieszka i pracuje we Wrocławiu.
3 złote rady dla piszących?
Po pierwsze – cierpliwość. Bez niej nie ma pisania. Trzeba swoje nad tekstem odsiedzieć, to nie jest praca, której efekty są natychmiast widoczne. Na te efekty musimy poczekać, nie poddawać się przy pierwszych niepowodzeniach, nie porzucać pisania tylko dlatego, że coś nam nie wychodzi, że „utknęliśmy” i nie widzimy sensu, by brnąć w to dalej. Takie emocje zazwyczaj są chwilowe – jeśli przebrniemy przez pierwszy kryzys i zwątpienie, później może być tylko łatwiej. Cierpliwość dotyczy też procesu wydawniczego – zanim książka pojawi się na księgarskich półkach, musimy swoje odczekać.
Po drugie – nie polegać na „wenie”. Właściwie nie ma czegoś takiego, jak wena. Są po prostu dni, kiedy pisze się lepiej, i dni, kiedy pisze się gorzej. Tak czy inaczej – trzeba po prostu pracować. Ciężka praca i wytrwałość, analizowanie błędów, wykreślanie, przyglądanie się temu, co stworzyliśmy, daje o wiele lepsze efekty, niż czekanie na wenę.
Po trzecie – nie liczyć na to, że nasza pierwsza powieść od razu będzie bestsellerem Z debiutem bywa różnie.
Co jest najciekawszego dla Ciebie wpisaniu?
Możliwość kreacji. Chyba każdy autor odpowie podobnie. Kiedy piszesz, masz moc stwarzania – przestrzeni, sytuacji, bohaterów. To jest świat, do którego zapraszasz czytelnika i wciągasz go w swoją opowieść. Możesz mu coś z siebie ofiarować. To jest chyba najlepsze w pisaniu – że dajesz ludziom jakąś historię, rozbudzasz ich ciekawość, wywołujesz emocje. Pisanie zawsze wiąże się z dawaniem. To transakcja wiązana, autor bez czytelnika nie istnieje.
A najtrudniejsze?
Najtrudniejsze, przynajmniej dla mnie, jest zacząć opowieść, a później nie oszaleć przy pisaniu końcówki. Finał powieści zawsze mnie najbardziej absorbuje, właściwie mam w głowie tylko tę historię, którą muszę doprowadzić do ostatniej kropki. Pisanie wcześniejszych partii tekstu zawsze umiem oddzielić od „normalnego” życia – tak jakbym po prostu wróciła z pracy do domu. Ale przy pisaniu końcówki jest to praktycznie niemożliwe. Najchętniej w ogóle nie odchodziłabym wtedy od komputera.
Jaki mit dotyczący debiutowania chciałabyś obalić?
Że dla debiutanta praktycznie niemożliwe jest opublikowanie książki. Że trzeba komuś zapłacić, kogoś zamordować :), mieć „plecy”. Oczywiście – jedni debiutanci mają więcej szczęścia, inni mniej i muszą dłużej poczekać, aż ich tekst zostanie zauważony. Ale jeśli ktoś potrafi pisać i ma coś ciekawego do zaoferowania, to prędzej czy później mu się uda. Ja przynajmniej bardzo mocno w to wierzyłam, kiedy wysyłałam do wydawcy swoją pierwszą książkę
6 komentarzy
Super! Czekam na kolejny wpis
Kiedyś na pewno będzie. 😉
Super cykl. Czekam na więcej 😉
Bardzo fajny ten wpis gościnny 😉 Miło się czytało 😉 Oby więcej takich 😉
Pierwszy z tego cyklu
Kolejne się tworzą
i będą tworzyć <3
Dziękuję! Ale to zasługa gości