Drodzy Wcinacze i Czytacze!
Natchnęło mnie dzisiaj, by Wam opowiedzieć o mojej wymarzonej książce – takiej którą chciałabym przeczytać. I nie! Wcale nie mam na myśli powieści napisanej przeze mnie 😉 Chociaż pewnie pisząc takową, kierowałabym się właśnie taką zasadą.
Bo muszę przyznać, że coraz trudniej mnie zadowolić, jeśli chodzi o książki. Z przerażeniem patrzę na zapowiedzi, boję sięgać po kolejną nowość. Boję się, że ta czy owa zawiedzie mnie sromotnie. Pewnie niepotrzebnie, ale to uczucie towarzyszy mi coraz częściej. Hmm, może jednak jestem zbyt wymagająca?
Ale to właśnie ten strach sprawił, że postanowiłam napisać Wam coś o swojej wymarzonej książce, która spełniłaby w stu procentach moje oczekiwania. I być może są one zbyt wygórowane, ale cóż mogę powiedzieć na swoje usprawiedliwienie. Chyba tylko to, że się starzeję 😛
Kiedy myślę wymarzona książka, mam na myśli dobrze napisaną, wciągającą historię, która mnie zabierze w fascynującą literacką podróż. Nie może być banalna, oklepana i przewidywalna. Musi wnieść w moje życie coś nowego. Choćby sprawić, że zamyślę nad jej treścią albo będę miała ochotę popolemizować z autorem, choćby w myślach.
Kolejną kwestią postacie, muszą wzbudzać we mnie emocje. Muszą być żywe, autentyczne – takie, z którymi można byłoby wyjść na kawę czy piwo. Mogą mnie wkurzać, mogę ich nienawidzieć, mogę pokochać. Jedno jest pewne, nie mogę mi być obojętne.
Opowieść musi mnie zachwycić już od pierwszych stron. Każdy szczegół musi być dopracowany. Dobrze by było, gdyby lektura pozostawiła po sobie uczucie niedosytu. Pragnę by autor zauroczył mnie precyzją i sposobem opisywania rzeczywistości. Chciałabym, by autor władał doskonale językiem ; tak by żadne słowo nie było nadprogramowe i wymuszone.
Muszę mieć poczucie, że właśnie z tymi bohaterami mogłabym się zżyć. Chciałabym wsiąknąć na godziny w fabułę i muszę mieć pewność, że ta książka była napisana po coś, że ma jakąś misję do spełniania.
Chciałabym przy każdym zdaniu wykrzyczeć! Tak to jest genialnie. Rację ma! Polać mu! (Autorowi oczywiście):)
Z pewnością miałam okazję czytać takie książki – bliskie mojemu ideałowi. Ale jednak coraz rzadziej trafiam na takie, które faktycznie mnie zaintrygują czy poruszą. A może to tylko chwilowy stan? Tylko taki czytelniczy pech mnie prześladuje? Przyznaję: trafiam na dobre książki, ale nie są to cudowne i wybitne historie, które sprawiłyby, że szczęka mi opadłaby w dół 😉 A może się czepiam? 😉
Ale, może Wy mi powiecie, jaka musi być Wasza wymarzona książka?
10 komentarzy
I podałaś przepis na bestseller
Teraz tylko usiąść i napisać 😉 Mam bardzo podobnie do Ciebie. Coraz częściej bez żalu opuszczam jakąś książkę, robię skrupulatnie listy książek do przeczytania. Ale tych perełek, z wielkim wow nie ma na każdym rogu. Może to i lepiej?
Chyba lepiej, ale czasem jestem rozczarowana, że tyle historii jest zmarnowanych.
Jakbyś jednak zmieniła zdanie i napisała takową książkę, to chętnie przeczytam;)
Hihi toż to byłaby literacka katastrofa 😉
Ja ostatnio przyznam, że kupuję tylko te książki, które wiem, że chcę przeczytać
Dosyć wymagająca jestem i nie idę za żadnymi nowościami … Muszę porządnie się zastanowić kogo chcę czytać i czy książka jest tego warta. Książka marzeń? Którą przeczytam od kartki do kartki, która ma przesłanie i której bohaterowie będą inni niż wszyscy. Pozdrawiam
Też właśnie do takich wniosków dochodzę. Coraz rzadziej kupuję nowości. Czasem nawet wolę przeczytać coś starszego
Ale wiesz, ja mam tak samo 😀 mam wielkie wymagania, czytam mniej, ale lepiej – i jakoś tego nie żałuję, tak jest chyba lepiej niż brać wszystko i na sto książek trafi na 10 dobrych a jedną zaledwie wspaniałą… Szkoda czasu. Może dlatego nie ufam nowościom i sięgam po nie ostrożnie. Marzy mi się taka książka, która wzbudzi we mnie takie emocje jak Harry Potter czy Przeminęło z wiatrem 😉
Hmmm Harry’ego to chyba nic nie pobije. To prawda wszystkiego, nie przeczytamy. Dlatego wybieram to, co chcę przeczytać. Oczywiście zdarzy się, że czasem coś muszę przeczytać, ale to już inna kwestia. Natomiast coraz częściej łapię się na tym, że kuszą mnie starsze książki.
Wymarzona jest taka, którą czytam i odczuwam żal na myśl, że przybliża się ostatnia strona.
O tak! Ale wtedy to tylko włosy z głowy rwać trzeba! <3