Co tu dużo ukrywać? Skuszona promocją, którą zaczęła się na długo przed premierą, chciałam się przekonać, co w tej książce widzą ludzie, że tak szybko się sprzedaje i dlaczego Stephen King dla tej powieści zarwał noc. Po takich szumnych zapowiedziach liczyłam na wielkie WOW. Liczyłam, że ta powieść wbije mnie w fotel, że odczuję na plecach choć trochę dreszczy, że książka mnie zaskoczy. A jak było naprawdę?
Otóż powiem, że chociaż może odblokowałam się czytelniczo i przeczytałam ją migiem, to wcale nie mam ochoty do niej wzdychać. Może właśnie dlatego, że za wiele ode mnie ta powieść nie wymagała. Powiem Wam, że chyba już czuję powiew starości na swoich plecach i ciężko mnie zadowolić. To historia-ekspres, być może nawet z ciekawym pomysł, ale jednak zabrakło mi tego dreszczyku emocji. Nie bardzo mnie poruszyła. Myślę jednak, że sprawdzi dobrze jako lektura dla początkujących wcinaczy thrillerów. Jednak, jeśli przeczytaliście ich już całkiem sporo, ta Wami na pewno nie wstrząśnie. Ale może po kolei.
Dziewczyna z pociągu to bestseller, historia, która zaczyna się obiecująco. Na tyle, że chcemy wiedzieć, jak się wszystko potoczy. I mimo że wiemy, co z pewnością może się stać i że nasze przypuszczenia po części się sprawdzają, to czytamy dalej. Może dlatego, że jest to historia ekspresowa. Szybko ją przeczytamy i równie szybko o niej zapomnimy. Ale wcale nie przeszkadza nam to w tym, by brnąć dalej, by poznać dalsze losy trzech bohaterek. Bohaterek, które wydawałoby się, że są zupełnie inne. Jednak po bliższym zapoznaniu się z postaciami, odnajdziemy w nich podobne cechy, podobne zachowania.
I muszę przyznać, że sam pomysł i tematy poruszane w powieści są ważne i trudne (alkoholizm, agresja i przemoc). Są taką gorzką pigułką do przełknięcia, po której ta gorycz na parę chwil w nas pozostanie. Jednak Paula Hawkins nic odkrywczego nam nie opowiedziała. Mamy tutaj do czynienia z bohaterkami po przejściach, załamaniach, przechodzących ciężki okres w swoim życiu. Zachowują się dokładnie tak jak możemy przewidzieć. I ze smutkiem stwierdzam, że tego wszystkiego można było się spodziewać i choć autorka próbuje nas zaskoczyć zwrotami akcji, nie są one z pewnością wbijające w fotel – za to są z pewnością potrzebne, by przekazać w odpowiedni sposób całą historię.
Uważam, że nie jest to powieść, która sprawi, że za każdym razem będziecie się nerwowo za siebie rozglądać w pociągu albo kiedy znajdziecie się w ciemnym zaułku. A szkoda! Chciałabym poczuć choć trochę emocji, chciałabym się przerazić, chciałabym by ta historia zawładnęła mym umysłem. Jest to zwyczajny debiut (jak na początek drogi pisarskiej nawet OK), ale bez wątpienia jest to thriller light, który kusi tą dziewczyną z pociągu, która skądinąd obiecywała mi coś więcej.
Nie żałuję, że po nią sięgnęłam, bo sama lubię się przekonać, jak to jest z tymi bestsellerami. I chociaż nie otrzymałam tego, co chciałam, to sądzę, że może się spodobać mniej wymagającym wcinaczom książkowym. Dlatego polecam ją szczególnie debiutującym czytelnikom oraz tym, którzy nie lubią mocnej prozy.
1 komentarz
[…] na koniec powiem Wam, że mocno rozczarowała mnie Dziewczyna z Pociągu, o której pisałam tutaj. Mimo tego, że przeczytałam ją szybko, nie mogę powiedzieć, by mnie zaskoczyła albo była […]