Macie tak czasem, że strasznie, ale to strasznie chcielibyście coś poczytać, chociaż w ciągu dnia nie macie czasu, bo praca, bo dom, bo chore dziecko, bo sterta prasowania, itp.? Czujecie głód literkowy, brakuje Wam ciekawych historii, szelestu papieru, zapachu farby drukarskiej, a Wam, bardziej technicznym, „literkowcom” – tego cichutkiego kliknięcia czytnika, kiedy przerzucacie stronę? Ja mam na to swoje sposoby. Dokładnie trzy takie triki, które pozwalają mi uszczknąć chwilę dla siebie (no dobra, czasem ta chwila jakoś tak dziwnie się wydłuża):
1. Kiedy na zewnątrz jest chłodno albo, daj Boże, pada. Jest jesień albo zima, to zawsze mówię, że jest mi zimno i na chwilkę muszę wskoczyć pod kocyk. Zwykle jeszcze dołączają do mnie dwa koty 😉 A skoro już jestem pod tym kocykiem, to ręka jakoś tak sama wyciąga się po książkę, czytnik, czy co tam mam jeszcze leży w pobliżu. No, to rozgrzeję się za jakieś 30 minut.
2. Idę do toalety z książką, zapowiadając domownikom, że to będzie dłuższe posiedzenie. Jeszcze, co prawda, nie dorobiłam się tam półeczki, ale chyba muszę. Uff, zamykam drzwi – jakieś 10-15 minut dla mnie 😉
3. Zmęczona idę wieczorem do wanny. Przecież muszę się odprężyć, biorę więc książkę. Ach, ta godzina jest tylko moja! 😉 Czasem jednak przeholuję, bo woda w wannie robi się lodowata, ale ja nawet nie zauważam, że szczękam zębami. To wszystko przez to rozwijające się śledztwo.
A Wy jakie macie wymówki, żeby czytać?
6 komentarzy
A ja ostatnio preferuję czytanie w dzień. Mam ten komfort, że mogę, o ile czas na to pozwoli i nic nie wyskoczy. Bo ostatnio jak wyskoczyły cudze literki, to przez 10 dni tylko raz sięgnęłam po książkę. O zgrozo! A potem nadrabiam książkowe literki i czytam jedną powieść dziennie. Ale raz w tygodniu robię sobie dłuższą kąpiel i czytam książkę w wannie. gdyby woda tak szybko nie stygła…, to relaks byłby dłuższy!
Taa woda mogłaby się jakoś tak magicznie sama w tej wannie podgrzewać.
Ja całkiem podobne, zwłaszcza ten kocyk w zimne dni – no i też dwa koty do mnie dołączają 😛
Ja już sama nie wiem, co lepsze. Czy ten kocyk, te dwa koty
Ja na szczęście nie szukam wymówek, chociaż był czas, kiedy robiłam coś podobnego do Ciebie:) Teraz zwyczajnie odpuszczam i odkładam jeden z obowiązków na inny czas. Wracam z pracy, zajmuję się domem, zaliczam spacer z dziećmi i mamy już praktycznie wieczór;p Kolacja ok. 19-stej a później każdy domownik wie, że mama będzie przebywać w swoim świecie:) Czasami się nie uda, bo choroba, bo coś pilnego itp., ale z reguły udaje mi się wykroić minimum godzinę na czytanie w ciągu dnia. No i w łóżku oczywiście zasypiam z książką a grzeczny mąż wkłada zakładkę:D
Hah no ja niestety jeszcze muszę do takich wymówek się uciekać:) Taki mąż to skarb
ja ostatnio czuję zmęczenie i przed spaniem mało czytam, chociaż kiedyś to była norma.